Archiwum kategorii: Przepisy

Ciacho drożdżowe na placek lub bułeczki.

Przepis na ciacho drożdżowe straszliwej smoczności, wersja dla leniwca.
Wygrzebany kiedyś kiedyś, gdzieś w necie albo i w gazecie, ale jak zwykle i tak przerobiony po mojemu, żeby było szybciej i wygodniej. Znaczy, nie chciało mi się bawić w ucieranie cukru i takie tam dziwactwa ;).

Porcja na dużą blachę, albo do podzielenia na dwie mniejsze.
Składniki koniecznie konieczne na samo ciasto:
– kilogram mąki,
– kostka drożdży,
– dwa jajka,
– dwie szklanki mleka,
– 6 łyżek roztopionego masła,
– koło 18 łyżek cukru (można mniej, można więcej, zależnie od smaku na słodkie),
– pół łyżeczki soli,
– aromat do ciasta (rumowy, wanilia, migdał, co kto lubi).

Na kruszonkę natomiast trzeba:
– mniej więcej 8 łyżek cukru,
– 8 łyżek mąki,
– około 2/3 kostki zimnego masła. Takiego z lodówki.

Przyznaję się, kruszonkę robię na oko, domownicy lubią dość mocno maślaną ;).

Do tego przyda się owoc dowolny nadający się, co kto lubi albo akurat posiada – wiśnie, czereśnie, śliwki, jabłki abo insze takie ;). Całkiem dobrze sprawdzają się obrane, pokrojone w kostkę jabłka zmieszane z jagodami. Albo same jabłka.
A zresztą, wedle uznania ;).

Zgromadziwszy składniki, czynić następująco:

Do dużego gara wkruszyć kostkę drożdży, wsypać cukier i parę łyżek mąki (odsypanych z kilograma na ciasto). Zalać ciepłym mlekiem, zamieszać, zostawić do wyrośnięcia. Możliwie w ciepłym miejscu.
Do wyrośniętego rozczynu wrzucić całą resztę składników na ciasto, wsadzić łapę i zagnieść, ciasto będzie nieco klejące, ale nic to, tak lubi to niech ma. Na upartego nieco podsypać mąką, ale nie za mocno. Zostawić do wyrośnięcia – uwaga, rośnie spore.
Wygarnąć z gara (ciacho oszywiście) i wrzucić na blachę wysmarowaną olejem i wysypaną tartą bułą, uciapać z grubsza w kształt do blachy pasujący, ignorując klejenie.
Na uciapane ciasto wyłożyć owoce.
Zagnieść kruszonkę, posypać nią owoce, ponownie zostawić wytwór sztuki kulinarnej do wyrośnięcia.
Podrośnięte cudo zapakować do gorącego piekarnika (tak jakoś z 45 minut w 180 stopniach), upiec, zeźreć ze smokiem 😉 (w towarzystwie, znaczy). I ze smakiem.

Miłego.

Przyokazyjnie, z ciasta tegoż, zamiast placka, po podsypaniu i wrobieniu mąki w ilości powodującej ustanie klejenia się do łap, można zrobić bardzo pyszniaste bułeczki nadziewane owocami. W tym przypadku kruszonki robić nie trzeba.
W skrócie: ciasto uformować w gruby wałek, odkrajać z niego plastry. Plaster taki należy nieco rozklapać na dłoni, nałożyć na środek nadzienie, zawinąć w kulkę i ułożyć na blaszce do pieczenia, miejscem zlepienia do dołu. Posmarować rozbełtanym jajkiem, wtedy bułeczki będą ładniejsze po upieczeniu ;).
Buły takowe, w zależności od rozmiaru i właściwości piekarnika, należy piec na oko, w temperaturze około 180 stopni, do ładnego zrumienienia i suchego patyczka.

Smocznego ;).

Smoczna pizza z różnościami…

…w ilościach hurtowych.

Zakupić odpowiednio: ser żółty (różne rodzaje, sporo), wędliny ulubione (różne rodzaje, sporo), pieczarki, też sporo. Paprykę czerwoną, cebulę – wedle gustu, z umiarem.
Albo zignorować przepis i dobrać składniki wedle własnego uznania.

W wersji przepisowej postępować następująco:
Paprykę pokroić w kosteczkę, podsmażyć. Pieczarki pokroić w plasterki, usmażyć, doprawiając solą i pieprzem ziołowym. Cebulę zeszklić, doprawiając solą. Wędliny pociapać w plasterki, ser utrzeć. Przygotować ulubione przyprawy.
Dla leniwych – usmażyć paprykę i cebulę razem, doprawiając. Jak kto lubi, dodać do smażenia czosnek. Jak kto nie lubi, nie dodać czosnku.
W wersji nieprzepisowej, zrobić wedle uznania :P.

Na ciasto w dużej ilości przygotować składniki:

– kilogram mąki
– kostka drożdży
– 2 płaskie łyżeczki soli
– 2 łyżeczki cukru
– 4 łyżki oleju
– mniej więcej 2 kubki ciepłej wody

Z tej ilości składników wyjdzie ciasto na  kilka dużych blach, w przypadku mniejszego apetytu należy zmniejszyć ilość składników o połowę.

Do sporej michy wkruszyć drożdże, wsypać sól i cukier, polać paroma łyżkami ciepłej wody (tej do ciasta, nie dodatkowej), zostawić rozczyn do wyrośnięcia.
Do wyrośniętego rozczynu wsypać mąkę i wlać olej, wetknąć kończyny (sugeruję górne) i dolewając wodę wyrobić ciacho.
Jeśli nie jesteśmy bardzo głodni i się nie spieszymy, możemy zostawić ciasto do podrośnięcia, posmarowawszy olejem żeby nie schło.
Jeśli jesteśmy głodni, nie czekając wywalić ciasto na blat albo stolnicę, rozwałkować i układać w nasmarowanych olejem formach do pieczenia. Ciasto jest fajne, miękkie, ciągliwe i nieco klejące, więc daje się bez problemu i naciągnąć i rozciągnąć i dziurę zakleić, jeśli gdzieś się rozlazło przy układaniu. Lepić śmiało, nie przejmować się kształtem. Będzie smaczne niezależnie od ilości łat ;).

Posmarować ciacho sosidłem domowej roboty (przykładowo: odrobina majonezu, keczup, sok pomidorowy lub woda jak za gęste, przyprawy do smaku). W opcji dla leniwych, posmarować keczupem z przyprawami, też da się zjeść.
Rozłożyć wędliny, posypać pieczarkami, papryką, cebulką i co kto tam dobrał jeszcze. Można położyć plastry pomidora lub inne lubiane dodatki.
Posypać serem i ulubionymi przyprawami. Ja używam pieprzu ziołowego, czosnku, czubrycy, czasami oregano i czegoś ostrego jeśli pizza ma być pikantna.

Nagrzać piekarnik do 180 – 190 stopni, zapakować pizzę na około pół godziny, w zależności od możliwości piekarnika.
Upiec i zjeść chociaż kawałek zanim domownicy wszystko wciągną ;).

DragonLady 2016