O sztuce nowoczesnej.

Razu pewnego, wczesnym latem jeszcze, wybraliśmy się do cywilizacji, ukulturalnić się nieco.
Padło na muzeum, połazić, pooglądać, rodzince pokazać, że nie tylko po chaszczach latamy.
To połaziliśmy.
Grzecznie, jak należy, podziwiając starocie rozmaite, całkiem zresztą interesujące.

Nie wiedzieć czemu (bo temat nijak pasował w sumie) wśród okazów sztuki bardziej wiekowej znajdowały się również nieco nowsze, świeżością wręcz pachnące.

Obrazy.
Chyba.
Głową nie ręczę, wybaczcie.

Stanęliśmy na chwilę przed jednym takowym okazem, pokontemplować.

[Not a valid template]

 

Stoimy.
Stoimy.
…Nadal stoimy.

Panie pilnujące sali przyglądają się coraz bardziej podejrzliwie.

[Not a valid template]

 

– Ty, co to właściwie jest? – pyta się wreszcie elokwentnie moje prywatne smocze szczęście.

– To jest … nowoczesnej.

– Jak to ” … nowoczesnej”?

[Not a valid template]

– No tak. Jesteśmy w muzeum. Tu są dzieła sztuki. Nowoczesnej podobno też.
A to, to nie jest ani dzieło, ani sztuki.
To co zostaje?


😛

DL 2016