Dawno temu w raju,
całkiem blisko nieba,
mieszkał sobie Adam,
wraz z Adamem Ewa.
Tak tam sobie żyli,
goli i weseli,
węża podstępnego
za sąsiada mieli.
Wąż się trochę nudził,
bo nie miał co robić,
z nudów postanowił
sąsiadom zaszkodzić.
Wreszcie coś wymyślił
bardzo niedobrego:
Dam im pożreć jabłko,
skuszę ich do złego!
To mówiąc do siebie,
oczyska w nich wlepił,
zerwał jabłko z drzewa
i Ewę zaczepił.
– Ewo moja miła,
przysmak mam tu śliczny,
niosę tu dla ciebie
owoc ekologiczny.
Wąż jej jabłko daje,
Ewa nosem kręci:
Idź precz, wredny gadzie,
na zielsko nie mam chęci.
Gdybyś chociaż przyniósł
pieczeń albo frytki,
jabłek jest tu pełno,
a to twoje brzydkie.
Wąż się na to zmarszczył,
zmartwił się i zdziwił,
po czym sam zjadł jabłko
i poszedł na grzyby.
Nazbierał prawdziwków
koszyk nawet zgrabny,
gdy się nie ma rączek,
to wynik całkiem ładny.
Potem z tych prawdziwków
zupę ugotował,
Adasia i Ewę
zupą poczęstował.
Ewa aż się śmieje,
Adam kręci głową,
bo dali się skusić
na zupę grzybową.
Anioł stoi z mieczem,
co ma bramy bronić,
przecież ich nie może
za zupę z raju gonić.
Nie wie co ma robić,
stresuje się strasznie,
ze stresu się trzęsie,
a zupa mu pachnie.
Aż w końcu z tych nerwów
miecz gdzieś w kąt odłożył,
wzruszył ramionami
i też zupę spożył.
Siedzą teraz razem,
garnek wylizują
i już grzybobranie
następne planują.
Bo już wszyscy razem,
warto wspomnieć o tym,
na grzybów zbieranie
nabrali ochoty.
I tak historyjka
dobrze się skończyła,
nikt ich nie wygonił,
zupa dobra była.
😉
Wiersz mój, pomysł mój, obrazek mój.
DL2015